Dziś na słodko.
Jak widać, zmieniłam nieco bloga - zamknęłam stare posty, zmieniłam szablon, uzupełniłam strony. Jest w nich wiele informacji, które mogą być dla was ciekawe. Są one też dla mnie - fajnie jednak mieć jedno miejsce w sieci, dzięki któremu można się niejako promować.
I nie zaczynać tak totalnie od zera.
Blog więc będzie pełen jedzenia i literatury - mam nadzieję, że obydwa tematy zainteresują szerszą widownię :)
Tak więc każdy znajdzie coś dla siebie - od diy po zwykłe, ludzkie sprawy.
No ale dalej - dzisiaj wpadłam na pomysł wyczyszczenia lodówki z serka mascarpone. Jako że świąteczne zakupy nie były jeszcze zrobione, dom świecił pustkami. Postanowiłam więc zajrzeć w czeluście internetu i znalazłam małe słodkie co nieco.
Składniki:
czekoladki:
250g serka mascarpone
tabliczka czekolady mlecznej
dwie łyżki kakaa gorzkiego
do obtaczania:
- kakao
- zmielone orzechy
- różnego rodzaju posypki
- ewentualnie gorąca czekolada
*dodatkowo dodałam świątecznego mikołaja - taki tam akcent, dlatego warto dodać połowę innej czekolady*
Trufelki czekoladowe z serkiem mascarpone to fajny i szybki deserek, jeżeli komuś wybitnie brakuje cukru w organizmie lub po prostu ma zły humor. Pewnie większość z nas ma w domu jakąś tam ukrytą tabliczkę czekolady, prawda? Przepis mówił o gorzkiej, jednak ja dysponuję gorzką czekoladą w formie sypkiej, taką do kakaa. Wzięłam więc tabliczkę mlecznej, smutnego, ułamanego mikołaja z czekolady i rozpuściłam w garnuszku z odrobiną kremówki. Roztopiłam to wszystko, pomijając fakt, że można by to zrobić w kąpieli wodnej - w garnuszku, gdy czekolada była odpowiednio rozpuszczona, (pamiętajmy o mieszaniu) możemy dosypać gorzkiego kakaa do czekolady. U mnie po kilku ruchach łyżką czekolada była ciekawie oblepiona sproszkowaną substancją i wyglądało to całkiem nieźle. Zostawiłam obowiązkowo do wystygnięcia.
Mascarpone wyciągnęłam zawczasu, by i serek osiągnął temperaturę pokojową. Wiadomo, jak to z tymi nabiałami jest, gdy mieszamy je z gorącym składnikiem. Ubijamy serek przez maks. pół minuty, by stał się lekki. Dodajemy do niego przestygniętą czekoladę - mieszamy składniki. Ja to wszystko robiłam w mikserze - najwygodniej. Po kilku chwilach masa powinna być gładka i jednolita. Potem przekładam ją do lodówki na godzinę i na kwadrans do zamrażalki, bezpośrednio przed zrobieniem trufli.
Jako że nasze cukiereczki nie mają żadnych utwardzaczy i tak dalej, możemy mieć problem z nie dość zbitą konsystencją - polecam wtedy uformowanie kulki na dwóch łyżeczkach i zanurzenie jej w gorącej, gorzkiej czekoladzie, a następnie pozostawić do obeschnięcia. Ja z braku czasu ograniczyłam się do obtoczenia kuleczek w kakao i w zmielonych orzechach.
Wystarczy wcinać. Deser jest bardzo słodki i bardzo syty jednocześnie - a raczej ta wielka ilość cukru pozwala na zaspokojenie trzema kuleczkami największych łakomczuchów.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz